sty 09 2009

Joanne K. Rowling cz2


Komentarze: 0


Po ukończeniu uniwersytetu pracowałam w Londynie, a najdłużej dla Amnesty International, organizacji walczącej przeciwko pogwałcaniu ludzkich praw na świecie. Ale w 1991 roku wraz z moim ówczesnym chłopakiem postanowiliśmy przenieść się wspólnie do Manchesteru. Podczas jednego z weekendów, kiedy starałam się znaleźć tam mieszkanie i samotnie wracałam do Londynu zatłoczonym pociągiem, nagle i po prostu wpadł mi do głowy pomysł o Harrym Potterze.

Pisałam nieustannie, odkąd skończyłam szóstą klasę, ale nigdy przedtem nie byłam tak podekscytowana żadnym pomysłem. Ku mojej rozpaczy, nie miałam przy sobie pióra, a byłam zbyt nieśmiała, by poprosić kogokolwiek.

Myślę teraz, że być może dobrze się stało, ponieważ siedziałam i przez następne cztery godziny (pociąg był opóźniony) myślałam, a wszystkie detale tłoczyły mi się w głowie i ten chudy, czarnowłosy chłopiec w okularach, który nie miał pojęcia, że jest czarodziejem stawał się dla mnie coraz prawdziwszy.

Sądzę, że może gdybym zwolniła napływ pomysłów i uwięziła je od razu na papierze, mogłabym stłamsić niektóre z nich (choć czasem daremnie zastanawiam się, jak wiele spośród tego, co wyobraziłam sobie podczas podróży umknęło mi do momentu, kiedy chwyciłam pióro do ręki).

Rozpoczęłam pisać "Kamień Filozoficzny" tego wieczora, ale kilka ówczesnych pierwszych stron nie przypomina czegokolwiek, co znajduje się teraz w książce. Przeprowadziłam do Manchesteru, zabierając ze sobą powiększający się rękopis, który rósł teraz w najdziwniejszych kierunkach i zawierał pomysły co do reszty kariery Harry’ego w Hogwarcie, a nie tylko pierwszego roku. I wtedy, 30 grudnia 1990 r. stało się coś, co zmieniło świat mój i Harry’ego na zawsze – umarła moja Mama.

To był straszny czas, Mój Tata, Di i ja byliśmy zdruzgotani, miała tylko 45 lat i nigdy nie wyobrażaliśmy sobie – prawdopodobnie dlatego, że nie byliśmy w stanie tego rozważać, że mogłaby umrzeć tak młodo. Pamiętam ból, jakby brukowa płyta przygniatała mi klatkę piersiową, dosłowny ból w sercu.

Dziewięć miesięcy później chcąc uciec na jakiś czas, wyjechałam do Portugalii, gdzie znalazłam pracę jako nauczycielka angielskiego w instytucie językoznawczym. Wzięłam ze sobą wciąż puchnący rękopis "Harry’ego Pottera" z nadzieją, że moje nowe godziny pracy (uczyłam popołudniami i wieczorami) pozwolą na pracę nad powieścią, która zmieniła się znacznie odkąd zmarła Mama. Teraz uczucia Harry’ego dotyczące śmierci rodziców stały się głębsze i prawdziwsze. W ciągu kilku pierwszych tygodni pobytu w Portugalii napisałam mój ulubiony rozdział w "Kamieniu Filozoficznym": "Zwierciadło Ain Eingarp"

Miałam nadzieję, że kiedy wrócę z Portugalii, przywiozę ze sobą ukończoną książkę. W rzeczywistości miałam coś znacznie lepszego: moją córkę. Poznałam i poślubiłam Portugalczyka i mimo, że nasze małżeństwo nie przetrwało, dało mi najlepszą rzecz na świecie. Jessica i ja wróciłyśmy do Edynburga, gdzie mieszkała moja siostra Di dokładnie na Boże Narodzenie 1994 roku.

Zamierzałam znowu zacząć uczyć i czułam, że jeśli nie ukończę szybko książki, mogę nie skończyć jej nigdy. Wiedziałam, że praca w szkole na pełen etat z poprawianiem prac i przygotowywaniem lekcji, nie mówiąc o małej córce, którą musiałam opiekować się sama, nie pozostawi mi ani chwili wolnego czasu. Zasiadłam zatem do pracy jak w amoku, zdeterminowana, by ukończyć książkę i w końcu spróbować ją wydać. Kiedy tylko Jessica zasypiała w swoim wózku, pędziłam do najbliższej kawiarni i pisałam jak szalona. Pisałam książkę prawie każdego wieczora. Właściwie czasami nienawidziłam już jej choć jednocześnie ją uwielbiałam.

Wreszcie była skończona. Oprawiłam trzy pierwsze rozdziały w ładną plastikową teczkę i wysłałam do agenta, który zwrócił je tak szybko, że musiały zostać odesłane jeszcze tego samego dnia. Ale drugi agent, do którego spróbowałam wysłać maszynopis, odpisał prosząc o przesłanie reszty. Był to zdecydowanie najlepszy list, jaki dostałam w życiu, choć zawierał tylko dwa zdania.

Znalezienie wydawcy zajęło mojemu nowemu agentowi, Christopherowi, rok. Wielu z nich odmówiło. Ale potem, w sierpniu 1996 roku Christopher zadzwonił do mnie i powiedział, że wydawnictwo Bloomsbury "złożyło propozycję" . Nie mogłam uwierzyć własnym uszom "masz na myśli, że książka zostanie wydana?" zapytałam raczej głupio. "Czy na pewno będzie wydana?" Kiedy odłożyłam słuchawkę, zaczęłam krzyczeć w niebogłosy i podskakiwać z radości. Jessica, która siedziała w swoim krzesełku popijając herbatkę patrzyła na mnie przestraszona.
Prawdopodobnie wiecie, co działo się dalej.  

crack for games

crack a game

 

 
 
harry-potter-1 : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz